Hi !
Jesień w pełni a ja niedługo wyruszam zbierać liście. To nic, że każdy włos sterczy w inną stronę, nie ważne też, że wieje i jest masakrycznie zimno. Ciepłe buty i idziemy buszować w liściach. Spytać możecie "a po co ci liście", ale o tym powiem Wam niebawem ;)
Dziś przybyłam do Was z postem z typu buble wszech czasów ! Dawno nie było u mnie takiego posta, więc postanowiłam, że takowy stworzę, gdyż miłość szybko przerodziła się w nienawiść. A o czym mowa ?
Od producenta :
Dezodorant Garnier Mineral Sensitive to delikatna,
ale skuteczna ochrona nawet dla bardzo wrażliwej skóry. Ma hipoalergiczną
formułę oraz łagodny i dyskretny zapach.
Moja opinia :
Zawsze starałam się używać antyperspirantów w sztyfcie. Dlatego, że w spray nie ochraniały odpowiednio, a kulki za długo wysychały. Prawie zawsze byłam zadowolona z moich dezodorantów, aż do pewnego dnia, kiedy to skończył się mój sztyft z Adidasa, a ja potrzebowałam czegoś na już. Wysłałam więc siostrę do sklepu przekonana, że kupi mi coś szałowego co pokocham z marszu i będę z nim zawsze.
Firmę Garnier znam, używałam ich już produktów i każdy mi pasował, aż do tamtego momentu.
Początkowo zapach był oszałamiający, ale z czasem zaczęło być mi nie dobrze na samą myśl o tym zapachu! później było jeszcze gorzej. Sztyft ten zrobił się trudny we współpracy, po użyciu na sztyfcie pojawiały się nieestetyczne kulki, wybrzuszenia i cuda nie widy. Starałam się jakoś ratować sytuacje i przed każdym użyciem starannie wycierałam sztyft, ale to i tak nic nie pomagało. Zrezygnowana rzuciłam go w kąt !
Po kilku dniach powróciłam do niego i było jeszcze gorzej, niestety. Kulki jak się pojawiały, tak pojawiają się nadal..
Nie mam zamiaru go już więcej używać i ogłaszam wszem i wobec, że jest to mój bubel numer jeden !
Chwytam się teraz kulki i jak narazie jestem baardzo zadowolona ! A co najważniejsze zapach mojego nowego dezodorantu jest fenomenalny :)
Werdykt :
Osobisty bubel numer jeden. Nie daję mu już więcej szans i leci do kosza z głośnym hukiem !
Osobiście nie polecam.
Ocena: 1 / 5
Widzicie te kulki o których wspominałam? Zarówno na ręce jak i na samym sztyfcie ? Brr ! Obleśne -.-
Kochane, macie ? Znacie, używałyście ? Dajcie znać, czy i u was pojawiły się te kulki i czy zapach Was również męczy.
Buziak :* Słonecznej niedzieli ;)
Nie mialam i po twojej recenzji napewno nigdy go nie kupie.:-)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale kulki garniera lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńbede go unikac :D
OdpowiedzUsuńNie miałam go, wolę dezodoranty
OdpowiedzUsuńO nie. Po takiej recenzji to do końca moich dni pozostanę wierna Rexonie w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńLubie antyperspiranty Garniera ale forma sztyftu w ogóle do mnie nie przemawia, wolę w kulce. Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś garniera, ale w roll-onie. W ogóle się u mnie nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńo bleeeeee - nie wiem czemu ale nie lubię Garnierów w ogóle ;/
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna rexonie :D
OdpowiedzUsuńMiałam go i u mnie się dobrze sprawdził :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy nie byłam przekonana do Garniera w tej kwestii akurat ;)
OdpowiedzUsuńjakoś nie lubię sztyftów ;)
OdpowiedzUsuńno to mnie zaskoczyłaś, miałam z tej serii kulki i były ok.
OdpowiedzUsuń